Przejdź do treści Przejdź do menu

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację jej funkcji.

Wykorzystywane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu internetowego. Dzięki tym plikom nasz serwis internetowy jest wyświetlany prawidłowo oraz możesz z niego korzystać w bezpieczny sposób. Te pliki cookies są zawsze aktywne, chyba że zmodyfikujesz ustawienia swojej przeglądarki internetowej, co jednak może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem serwisu internetowego.

Ryszard Szurkowski, polski kolarz, który w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku na olimpiadach rozgrywanych kolejno w Monachium i Montrealu zdobył srebrne medale, a na mistrzostwach świata odbywających się w 1973 roku w Barcelonie wywalczył dwa złote krążki, został niegdyś zapytany przez dziennikarza w ten oto sposób:

Jeździł pan przez wiele lat z kolarskim peletonem, zwiedził pan dziesiątki krajów, kilka kontynentów, tyle pan widział.  Co najbardziej pan zapamiętał?

Odpowiedź naszego mistrza była krótka i zabawna:

Przednie koło.

Trudno nie zgodzić się z tą humorystyczną puentą. Ta część roweru może się nie tylko zawodowcowi, ale i amatorowi, szczególnie temu ambitnemu, wryć w pamięć. Czy my, członkowie Koła, także cierpimy na syndrom przedniego koła? Pewno trochę tak, zwłaszcza że intensywność wycieczek rośnie. Są tego konkretne powody, a właściwie jeden główny powód...

Wielkimi krokami zbliża się nasz wyjazd nad Bałtyk, w czasie którego pokonamy około 400 kilometrów szlaku R10 od Świnoujścia do Władysławowa. Do takiej eskapady należy się odpowiednio przygotować, w związku z czym w ramach zaplanowanego mikrocyklu treningowego postanowiliśmy spędzić dwa dni na rowerach, patrząc, a jakże, na przednie koło, choć zdjęcia udowodnią, że nie tylko:)

Spotkanie przed szkołą zostało wyznaczone na dzień 27 sierpnia. Po raz pierwszy jesteśmy pełnoprawnymi sakwiarzami, czyli rowerzystami przewożącymi cały swój dobytek właśnie w sakwach. Chcemy poćwiczyć jazdę z tak obciążonymi rowerami, bo nad Bałtykiem czeka nas sześć dni pedałowania w takich warunkach. Nadmorska trasa została podzielona na etapy liczące około 60 kilometrów i mniej więcej tyle kilometrów mamy w planach zrobić każdego dnia  po naszych lokalnych szlakach i drogach.

Okazało się, że założenia były realistyczne i plan został w 100% wykonany. Jak do tego doszło?

Dzień 1.

Trasa: Bielsko-Biała - Międzyrzecze Górne - Rudzica - Wieszczęta - Pierściec - Skoczów - Górki Wielkie - Jaworze - Bielsko-Biała

Co oprócz przedniego koła: galeria strachów w Rudzicy, rynek w Skoczowie,  wzgórze nazywane Kaplicówką, z którego roztacza się widok na miasto, ale na horyzoncie dostrzec można także wiele znanych nam górskich szczytów, bardzo urokliwe fragmenty Wiślanej Trasy Rowerowej

Kulinaria: grill i duszonki

Nocleg: pokój 302 w hotelu o swojsko brzmiącej nazwie SP 27

Dzień 2.

Kulinaria: minimalistyczny, ale jednak, szwedzki stół w ramach śniadania

Trasa: Bielsko-Biała - Pisarzowice - Hecznarowice - Wilamowice - Stara Wieś - Bestwina - Czechowice-Dziedzice - Bielsko-Biała

Co oprócz przedniego koła: przede wszystkim Muzeum Kultury Wilamowskiej. Polecamy! Dopiero co otwarte, z  ciekawą ekspozycją dokumentującą niezwykłe dzieje tego miasteczka i jego mieszkańców, wstęp bezpłatny, ewentualnie wolne datki, można przymierzyć stroje - odsyłamy do zdjęć!

Etap pierwszy zamknął się liczbą 65 kilometrów, w ciągu drugiego pokonaliśmy  55 kilometrów, a zatem wypełniamy normę i w przeciągu dwóch dni przejechaliśmy 120 kilometrów.

Przed nami już niedługo jeszcze jeden bardzo ambitny i  intensywny trening. Chcemy dotrzeć tam, gdzie nas jeszcze nie było, czyli do Oświęcimia.

Do zobaczenia na szlaku:)