Przejdź do treści Przejdź do menu

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację jej funkcji.

Wykorzystywane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu internetowego. Dzięki tym plikom nasz serwis internetowy jest wyświetlany prawidłowo oraz możesz z niego korzystać w bezpieczny sposób. Te pliki cookies są zawsze aktywne, chyba że zmodyfikujesz ustawienia swojej przeglądarki internetowej, co jednak może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem serwisu internetowego.

Velo Soła

  • 27-04-2025 20:21

W ostatnich latach w Polsce powstało wiele tras rowerowych, w nazwach których pojawia się wyraz velo. Słowo to wryło się w pamięć cyklistów, na jego dźwięk czują radosne podniecenie i od razu planują, kiedy i jak owo velo przejadą. Nie wszyscy wiedzą, czemu lub komu zawdzięczamy takie nazewnictwo. By uzupełnić swą wiedzę, musimy przenieść się do Francji, a tam moglibyśmy usłyszeć fragment takiej rozmowy:

- Bonjour, comment avez-vous réussi à éviter les embouteillages parisiens aujourd'hui?

- Je vais au travail en VELO!

Zakładamy, że po wnikliwej lekturze powyższego dialogu i wyrażenia podziwu dla pięknego brzmienia mowy mieszkańców tegoż rejonu Europy oczekujecie Państwo mimo wszystko tłumaczenia - wiemy, że z oczywistych powodów z grona oczekujących powinniśmy wyłączyć czytającą zapewne te słowa sympatyczną Panią Anię, a wręcz napisać: Pani Aniu, jeżeli są błędy, poprosimy o korektę :)

Pierwszy z rozmówców mówi: Dzień dobry, jak udało ci się dzisiaj ominąć paryskie korki?

Na co ten drugi odpowiada: Jeżdżę do pracy ROWEREM!

Zagadka wyjaśniona: velo to po prostu we Francji potoczne określenie roweru.

Wiele z naszych polskich velo stało się bardzo popularne wśród rowerowej braci. Z kronikarskiego obowiązku, nie tylko zresztą z tego powodu, ale o tym później, wypada kilka z nich wymienić:

- Green Velo - szlak rowerowy nazywany również Wschodnim Szlakiem Rowerowym, wiedzie przez pięć województw położonych na wschodzie Polski, imponująca jest jego długość, liczy bowiem dwa tysiące kilometrów,

- Velo Dunajec - trasa przez wielu uznawana za najpiękniejszą w Polsce, wiedzie od Zakopanego do miejscowości Wietrzychowice położonej niedaleko Tarnowa, gdzie Dunajec wpada do Wisły, ta niespełna 240 kilometrowa ścieżka przecina 7 pasm górskich, objeżdża 3 jeziora i zagląda pod bramy 7 zamków,

- Velo Czorsztyn - to szlak, który pozwala objechać jedno z 3 jezior wspomnianych powyżej, kto zdecyduje się docenić walory Jeziora Czorsztyńskiego z perspektywy roweru, na pewno się nie zawiedzie,

- Velo Baltica- tu rozpisywać specjalnie się nie musimy, wszak szlak wiodący od Świnoujścia do Elbląga w większości jest nam znany, nasza wrześniowa eskapada z roku poprzedniego pozwoliła uczestnikom obozu rowerowego przekonać się o niewątpliwych walorach popularnej R10.

Co oprócz kronikarskiego obowiązku skłoniło nas do tego, żeby wskazać właśnie te velo? Na każdą z tych tras jest pomysł, liczymy na to, że już niedługo zaczniemy jego realizację:)

Pomysł był na jeszcze jedno Velo. Nieodległe. Niedawno oficjalnie otwarte. Bardzo przez niektórych chwalone. VELO SOŁA!

Szlak rozpoczyna się w pobliżu stacji kolejowej Rajcza Centrum, w urokliwym parku, gdzie u zbiegu górskich potoków znajduje się umowny początek rzeki. My docieramy w to miejsce pociągiem, natomiast rowery, ażeby uniknąć niepotrzebnych komplikacji, załadowaliśmy dzień wcześniej do busa.

Ruszamy! Początek jest bardzo obiecujący. Jedziemy bardzo blisko koryta rzeki, szlak jest świetnie oznakowany, ruch umiarkowany, widoki przepiękne. Wszak to nasze Beskidy! A propos gór. Dla wielu zaskoczeniem jest to, że velo z taką lokalizacją pozbawione jest podjazdów. Potwierdzamy - szlak jest płaski, zróżnicowana jest natomiast jego nawierzchnia: jedziemy asfaltem, po kostce brukowej, polną ścieżką. To akurat nam nie przeszkadza. Pierwszy dłuższy postój zaplanowaliśmy w Węgierskiej Górce. Tu przekonujemy się, że przy większym natężeniu ruchu pieszo-rowerowego, a z takim mamy do czynienia, na szlaku Velo Soła trzeba uważać. Informacja dla tych, którzy będą chcieli się wybrać: na wielu odcinkach pomiędzy pieszymi i rowerzystami musi panować zgoda;) Siedząc na deptaku obok dopiero co wybudowanego parku wodnych atrakcji, spotykamy morsy spod Częstochowy. Ale to te gadające i lubujące się w kąpielach w lodowatej wodzie :)

Pora jechać dalej. Za Węgierską Górką rzadziej widzimy Sołę, kilka razy musimy wjechać na lokalne drogi, ale te z bardzo małym natężeniem ruchu, często za to możemy podziwiać nasze góry. Przed nami ważny punkt na mapie szlaku, mianowicie Żywiec. Nie zaglądamy do centrum, podążamy w kierunku ostatniego, wyjątkowego fragmentu szlaku. To 6 kilometrów ścieżki biegnącej wzdłuż Jeziora Żywieckiego. Wrażenia - tylko pozytywne. Polecamy, czy to pieszo, czy na rowerze, naprawdę można delektować się walorami tego miejsca.

W roku 2025 po dotarciu na koniec Velo Soła dylematy są następujące: wracamy do Żywca, a stamtąd przez Łodygowice do Bielska, czy jedziemy dalej wzdłuż jeziora, niestety już dość ruchliwą drogą, do Zarzecza i potem też na Łodygowice. Zwycięża wariant bezpieczniejszy. Wracamy do miasta Habsburgów. Natomiast już za rok, a może dwa (nie wiadomo, czy obietnice zostaną w terminie spełnione) alternatywy mają być inne: albo będzie można konsekwentnie jechać ścieżka prowadzącą brzegiem Jeziora Żywieckiego i w całości je objechać, albo odbić na szlak prowadzący do Oświęcimia, by tam z kolei znaleźć się na znanej nam Wiślanej Trasie Rowerowej i to właśnie nią wrócić do szkoły. Obyśmy w tym gronie mogli te dylematy mieć :)

W Żywcu ku ogólnej uciesze wizyta u pana Donalda - ale u tego trzeciego w hierarchii ważności ;) - a potem spokojna droga do szkoły. 75 kilometrów zrobione, zadanie wykonane, satysfakcja jest, teraz czeka na nas miasto Adama Małysza, a zatem do zobaczenia w Wiśle!